Markus czekał nad potokiem, zdecydował, że w końcu nadeszła pora by pokazać Gabrielowi jak wygląda dojście do limitu many. Oczywiście pod kontrolą mistrza nic mu nie groziło, ale ważne jest by wiedział jak zachowuje się ciało gdy pchnięte do granic wytrzymałości. To tak jak z urżnięciem się, trzeba raz spróbować, żeby wiedzieć kiedy powiedzieć sobie dość.
-No mój chłopcze, zobaczymy jak tam twoje postępy.
-Test mistrzu?
-Uhm. Spróbuj podnieść jak największą ilość wody ze strumienia.
Gabriel oblizał wargi.
-To może zacznę powoli.
Markus uśmiechnął się do siebie. Dobrze, że chłopak jest ostrożny. Magia jest niebezpieczna i należy traktować ją z szacunkiem. Ludzie dziwią się, dlaczego większość magów jest spokojna i nie daje się wyprowadzić z równowagi. Proste. Większość narwańców umiera młodo. Najczęściej efekt źle rzuconego zaklęcia. Co prawda magowie bojowi używają prostych zaklęć i nie bardzo jest miejsce na pomyłkę, ale Markus widział maga taktycznego, któremu nie wyszło zaklęcie. To znaczy widział, mężczyzna znajdował się na przestrzeni 20 metrów w drobnych kawałkach. Tak więc lepiej wbić chłopakowi ostrożność na wstępie, dla jego szeroko rozumianego dobra.
Gdy Markus ocknął się z zadumy Gabriel unosił już spory kawałek strumienia. Na oko około 80 kilogramów wody. Chłopak pocił się obficie i ciężko oddychał. Nie był to wielki ciężar i męczył się głównie dlatego, że słabo jeszcze kontrolował mane.
Gabriel uniósł kolejny 10 kilogramowy kawałek wody, przy czym ręka wyciągnięta dla lepszej wizualizacji, zaczęła mu drżeć.
-Mistrzu- powiedział słabym głosem- więcej już nie dam rady.
-No to zobaczmy ile tego masz- powiedział Markus celowo nie śpiesząc się.
Podszedł do ucznia i powoli patrzył na 90 kilogramów wody unoszących się około metra nad powierzchnią potoku. Podnieść taką ilość wody po zaledwie miesiącu nauki? A i to nie całym. Popatrzył na Gabriela. Wargi zaczynały mu sinieć. Już blisko.
-Ile jesteś jeszcze w stanie to utrzymać?- zapytał konwersacyjnym tonem
-N... Nie wiem- wydusił chłopak- Nie... długo.
Nagle woda zachwiała się i pod Gabrielem ugięły się nogi. Markus miał go właśnie złapać, gdy podniosła się woda w potoku. Cała.
Patrzyłem na test wytrzymałościowy dla magów. W sumie nawet zabawnie to wyglądało. Znaczy zabawnie dla osoby patrzącej z boku, bo dla Gabriela musiał być to niezły wysiłek. Przeciągnąłem się. Biorąc pod uwagę jak drży ręka w polu widzenia i jak obraz się zamazuje to długo już to nie potrwa. Nagle woda zawieszona w powietrzu zachwiała się. A ja poczułem coś dziwnego. Zadziałałem odruchowo, tak jak wtedy gdy widzi się, że coś spada. Poczułem się jakby przepłynął przezemnie prąd. Dotarły do mnie echa wrażenia wiatru na skórze, a także świadomość obecności dziwnej energii. Energii, która utrzymywała wodę w powietrzu. Ponownie, na zasadzie odruchu przesłałem więcej energii by nie pozwolić wodzie spaść. W efekcie woda w całym potoku uniosła się w górę. Poczułem ssanie gdzieś w okolicy żołądka. Wszystkie wrażenia zniknęły, a ja stałem oszołomiony. Nie rozumiałem co się stało, ale jednego byłem pewien, czułem teraz mane wewnątrz siebie i mogłem rzucać zaklęcia. I to wrażenie wiatru na skórze..... Znowu chce poczuć wiatr na skórze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz