Translate

sobota, 11 lutego 2012

Prolog Cz.3

Załadowałem się do baru. Rozejrzałem uważnie i zobaczyłem człowieka, którego szukałem.
-Sebaachaaaaan!-zawołałem
Ciemnowłosy facet podniósł głowę z nad piwa i machnął mi na powitanie.
-Siema Eryk.-powiedział- Coś ty taki zadowolony?
-Zdałem kurwę!- powiedziałem z szerokim uśmiechem- I to na cztery kurwa.
Sebastian gwizdnął cicho.
-No to cały trzeci semestr masz zaliczony- powiedział z autentycznym podziwem.- A nikt ci nie wierzył jak mówiłeś, że dasz rade studiować fizykę.
-No- powiedziałem chełpliwie- I po mojemu to trzeba to oblać.
-Ano trzeba- potwierdził Sebastian- A że się zakładałem, że studia zmienisz, to piwo jest na mnie.
-Taki z ciebie kurwa przyjaciel?- powiedziałem lekko się drocząc- To przynajmniej jakieś przyzwoite kup.
-Tak, tak jaśnie panie- odpowiedział z uśmiechem.
Po chwili uśmiechało się do mnie pół litra zimnego piwa. Sama radość, zwłaszcza jak w perspektywie ma się dwa tygodnie ferii. Pociągnąłem łyk. Sama rozkosz.
-A jak tam u ciebie Sebuś?- spytałem po drugim łyku.
-Aaa, wiesz. Jednego egzaminu nie zaliczyłem, mam drugi termin w przyszłym tygodniu.- powiedział bez nerwów- Ot trzeba będzie zakuć.
Pokiwałem głową i pociągnąłem następny łyk.
-Tylko bez spiny, nie?- powiedziałem
-Ano- powiedział Sebastian podnosząc się- Idę w kibel.
-Ok- odpowiedziałem i sączyłem swoje piwo.
Zastanawiałem się co porobić przez ferie. W sumie przygotowywałem się mentalnie na drugie terminy i nie porobiłem planów na wyjazdy. Cóż, zawsze istnieje opcja "zapijanie dupy" i jeśli chodzi o moje osobiste preferencje, to bardzo mi to odpowiada.
Nagle przeskoczył mi przed oczami fioletowy wężyk. Hmm, aż tak mi dał w dupę egzamin? Po jednym piwie zaczyna mnie siekać? Nie może być. To może ten chujek mi coś dosypał do piwa? Mało prawdopodobne. Gość jest tak wyrozumiały dla narkotyków jak Polska prawica. Nagle do fioletowego wężyka dołączył niebieski. Znikąd pojawiła się czarna kulka i nagle wszystko pochłonęła ciemność.



Sebastian szybko wyskoczył z toalety słysząc przerażone krzyki. Dobiegały z okolic jego stolika. Dotarł na miejsce i patrzył osłupiały. Na podłodze znajdował się wypalony okrąg. Brakowało części kanapy i stołu. Z przestraszonych rozmów zrozumiał, że ktoś tam siedział. Popatrzył ze złudną nadzieją po gapiach. Niestety Eryka nigdzie widać nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz