Markus opiekował się chłopakiem, którego dla wygody nazwał Gabriel, już od kilkunastu dni. Chociaż "opiekował się" może nie być odpowiednim słowem. Już w dniu, w którym się obudził zaczął pomagać w pracach domowych. Niezmiennie też zahaczał o coś głową. Trudno się temu dziwić, dom został zbudowany z myślą o Markusie i jego metrze siedemdziesiąt. Poczuł się znowu jak za starych dobrych czasów, kiedy to brał uczniów. Z ciekawości sprawdził, więc czy Gabriel wykaże jakiekolwiek zdolności związane z magią. Jego zdziwienie było niepomierne kiedy okazało się, że chłopak nie tylko ma predyspozycje do bycia magiem, ale przewyższa Markusa ilością many. W predyspozycjach do żywiołów też spotkała go miła niespodzianka. Gabriel dzielił jego talent do wody, ale poza tym posiadał także talent do powietrza. To co zaczęło się niewinnymi rozważaniami dla zabicia czasu, przeszły w poważne plany. A gdyby tak zrobić z niego maga bojowego? Markus miał wcześniej dwóch uczniów, obaj byli co najwyżej przeciętnymi magami. Gdyby tak wyszkolić kogoś tak naturalnie predysponowanego do magii. Taka wisienka na torcie życia Markusa. Ostatecznie przeważyła ciekawość. Jak też będzie wyglądać twarz Aureliusa, kiedy przyprowadzi ucznia mającego predyspozycje do klasy Wojennej? Nie mógł się już doczekać.
Wiecie jakie to uczucie obudzić się pewnego dnia z paskudnym bólem głowy i jedyna rzecz którą pamiętasz z poprzedniego dnia to kufel piwa? Taaa, ale już brak zdolności poruszania własnym ciałem nie jest aż tak częsty, co? Tak więc obudziłem się z łbem napieprzającym jak szwedzka grupa metalowa. Spróbowałem ruszyć ręką.... Kicha. Druga, to samo. O nogach nawet nie wspomnę. Otworzyłem oczy, no wreszcie coś działa. Ale chuj, ciemność widzę, a nie przypominam sobie chlania czegokolwiek co mogło by mnie wzroku pozbawić. Nagle jest światło, widzę!! Tylko czemu wygląda to jakbym patrzył na ekran monitora? Nagle obraz zmienia się. Tak jakbym rzeczywiście siedział przed PC-tem i grał w jakiegoś FPP. Ludzie, co jest? Znowu spróbowałem poruszać rączkami i nóżkami. Dupa, nie działa. Natomiast obrazek twardo się przesuwał. "Postać gracza" właśnie zabrała się do robienia śniadania. Nad paleniskiem? Co kurwa, cenę gazu aż tak podnieśli? Postawił kocioł na ogniu i poszedł umyć twarz. Wnioskuje ze względu na przybliżanie się do cebra z wodą. Pochylił się, i nabrał wody w dłonie. Miałem tylko chwile żeby zobaczyć odbicie w wodzie, ale wystarczyło. Tę mordę poznałbym wszędzie. W wodzie odbijał się nie kto inny jak tylko ja.
Po tygodniu jakoś przywykłem do niezwykłej sytuacji. Wylądowałem w jakimś baśniowym świecie zamknięty we własnym ciele. Bez możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie mogę też spać. W sumie nie wiem co gorsze. Nie mam nic do roboty. Wisze zawieszone w wielkim czarnym "Niczym" i jedyne co mogę robić to patrzeć oczami tego całego "Gabriela". A było na co patrzeć.
Wspomniałem że wylądowałem w baśniowym świecie? Więc moje ciało kierowane przez Gabriela przechodziło właśnie przez jakiś trening fizyczny, połączony z władaniem magią. A przynajmniej oni nazywają to magią, mnie w sumie też przypomina te cuda widziane w filmach i grach. I wszystko byłoby cacy, gdybym tylko mógł cokolwiek zrobić. A tak siedzę zamknięty w ciele jakiegoś buca. Tak buca. Bo inaczej jego inteligencji określić nie mogę. On nawet tych najprostszych zaklęć nie potrafi ogarnąć. Inaczej. On je ogarnia po jakichś 30-40 próbach, a przez ogarnianie mam na myśli część teoretyczną. Proszę.... Ten Markus naprawdę wykłada to wszystko łopatologicznie i nie wiem co jest trudnego w zrozumieniu. Dla porównania ja najpóźniej załapałem zaklęcie za trzecim razem. Części praktycznej nie komentuje, bo nie mam jak porównać.
Ale tak z innej beczki. Powoli wraca mi czucie w kończynach. Teraz nawet jak wystawie rękę przed twarz, to widzę ciemny kontur, na obrazie "zrzucanym" z oczu Gabriela. A im więcej magii używa, tym lepiej ze mną. Ba, nawet otaczająca mnie ciemność zaczyna przybierać jakieś kształty. To wszystko zaczyna wyglądać coraz bardziej obiecująco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz