Translate

środa, 25 kwietnia 2012

Magia Wiatru Cz.4

Po incydencie z Istotą Aurelius zaczął dużo dokładniej obserwować Gabriela. Miał kilka hipotez co do natury obcego ale by się upewnić musiał ponownie z nim porozmawiać. Po dokładnym przemyśleniu sytuacji zauważył też, że interwencja egzorcystów to przesada. Niepokoiło go też jeszcze jedno. Istota powiedziała że ciało jest "jej". Stwierdzenie to nie pasowało do jakiegokolwiek scenariusza który potrafił sobie wyobrazić.
Aureliusa zjadała ciekawość, nie wiedział niestety jak przywołać obcego. No chyba, że znowu da chłopakowi po łbie. Skoro zadziałało raz to może uda się to po raz kolejny.



Gabriel dawał z siebie wszystko podczas treningów. Koniecznie chciał zatrzeć niekorzystne wrażenie jakie wywołała jego haniebna klęska podczas pojedynku z Aureliusem. Po tym jak młodzieniec się ocknął mistrz nie chciał kontynuować sparringu. Chłopak był załamany. Przecież obiecywał sobie, że nie zawiedzie oczekiwań Markusa, a tu taka porażka zaledwie po tygodniu. Wszyscy byli pod wrażeniem postępów Gabriela. Wszyscy tylko nie Aurelius. Mistrz cały czas chodził jakiś nie swój. Mocno rozkojarzony jakby skupiony na czymś kompletnie innym. Im bardziej stary mag był rozproszony, tym bardziej młodzieniec chciał mu zaimponować. W końcu doczekał się dnia sparringu. Po wyczerpującym treningu był przekonany, że tym razem nie da się znokautować tak łatwo. Co tylko pokazuje jaki jest naiwny i nieświadomy świata.



Tym razem po zabawie w normalnym świecie zaledwie bolała mnie głowa. Cóż prawdą jest, że znajdowałem się tam tylko przez chwilę, ale podejrzewam, że z upływem czasu przyzwyczajam się do sytuacji. Kolejny dowód na poparcie mojej teorii o szansie wydostania się z tej cholernej dziury.
Obecnie oglądałem kolejny sparring Aureliusa i Gabriela. Muszę przyznać, że jak na sześć dni treningu ze swoimi mizernymi umiejętnościami moje alter ego odwaliło kawał dobrej roboty. Radził sobie całkiem nieźle. Z całego pojedynku najbardziej spodobała mi się akcja kiedy Gabriel rzucił się szczupakiem w stronę Aueliusa i przy magicznym wspomaganiu spróbował go wywrócić. Niby nic specjalnego ale kontrując ten ruch mistrz grzmotnął go łokciem w łeb efektywnie pozbawiając przytomności. Dzięki tej wspaniałej akcji poczułem ssanie w żołądku i znalazłem się w realnym świecie.
Wiem że staruszek się postarał żeby mnie wyciągnąć, ale na prawdę nie chciało mi się ruszać. Wolałem rozkoszować się ciepłem słońca na plecach. W moim pseudo-świecie tak przyjemnie nie grzeje.
-Hmm, nie podziałało- doszedł mnie głos z góry- szkoda.
Ehh. Jak zaczyna mówić z takim zawodem to po prostu nie mogę go zostawić samego jak kijek w gównie, prawda?
-Czegoś potrzebujesz o szacowny magu?
-Ooo czarci pomiocie- ucieszył się Aurelius- Jednak się pojawiłeś.
-Myślałem że kwestie pomiotów już sobie wyjaśniliśmy- powiedziałem z westchnieniem.
Nieśpiesznie wstałem i popatrzyłem na maga. Mistrz uważnie mi się przyglądał, jakby próbując wbić sobie moją twarz w pamięć.
-Chciałeś się ze mną widzieć?-zapytałem nie zobowiązującym tonem
-Taaak- powiedział Aurelius po chwili- Widzisz chciałem ustalić czym jesteś. Bo jak na demona jesteś jednak za spokojny. Usiądziemy?
Skinąłem głową. Byłem naprawdę podekscytowany okazją do rozmowy. Wiem, że może wydawać się to głupie, ale jak się siedzi tyle czasu zamkniętym z wyimaginowanym przyjacielem to nawet durne plotki zakrawają na przygodę miesiąca.
-Jak już mówiłem, na demona nie wyglądasz- powiedział Aurelius podając mi szklankę wody- ponieważ one dążą tylko do zniszczenia co nie wpasowuje się w twój charakter.
Pociągnąłem łyk wody i skinąłem głową.
-Dlatego sądzę, że możesz być duszą zmarłej potężnej istoty lub istotą która podobnie jak Gabriel została wyrzucona z własnego świata, ale straciła ciało i aby uniknąć zagłady pomknęła do jedynego osiągalnego ciała w pobliżu.
-Nie i nie.- odpowiedziałem- Jestem właścicielem tego ciała i z nieznanych mi przyczyn siedzę zamknięty w środku, gdy sterowanie przejęła jakaś obca wyczyszczona ze wspomnień osobowość.
-Pamiętasz kim byłeś?
-Tak- odpowiedziałem lekko poirytowany- Na imię mam Eryk i przed tym cholernym wypadkiem piłem piwo celebrujące pomyślne zakończenie egzaminów na studiach.
-Nie możliwe- powiedział Aurelius nie dowierzając.
Przewróciłem na to tylko oczami. Ja rozumiem, że oni mają jakieś tam zasady, ale odrobina elastyczności im nie zaszkodzi. Chociaż ja zareagowałbym tak samo gdyby ktoś próbował mnie przekonać, że podróżował z prędkością większą niż światło.
-Słuchaj-powiedziałem po krótkiej pauzie- Nie chce być niegrzeczny, ale czas mi się kończy.
-Oh- powiedział Aurelius z zawodem w głosie- Tak szybko?
-Niestety- odpowiedziałem- poza tym przejmowanie kontroli nad ciałem nastręcza sporo efektów ubocznych, więc wolałbym żebyś nie robił tego na razie zbyt często. Musze się przyzwyczaić.
-Oczywiście- powiedział z uśmiechem
-Aha- powiedziałem odpływając- Jakbyś mógł pokazać wszystkie zaklęcia wiatru w niedługim czasie. Ja nie sypiam i nudzi mi się tak bezczynnie siedzieć.
-Dobrze- powiedział Aurelius
-Dziękuje- powiedziałem do szybko uciekającego obrazu.


Aurelius patrzył na nieprzytomnego młodzieńca. Spodziewał się wszystkiego tylko nie tego. Ktoś kto został wyrzucony z własnego świata a mimo to zachował wspomnienia. Niebywałe. Poza tym młodzieniec... Eryk zapowiadał się jako interesująca osoba. Pokazać mu więcej zaklęć. Czyli innymi słowy nigdy jeszcze magii się nie uczył, a już tydzień temu opanował w stopniu mistrzowskim trzy podstawowe zaklęcia. A Aurelius myślał, że to Gabriel jest błyskotliwym uczniem. Mistrz uśmiechnął się szeroko. Zapowiadają się ciekawe dwa lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz