Gabriel już od tygodnia trenował pod okiem Aureliusa. Oczywiście mag o jego pozycji miał wiele na głowie, ale zawsze znajdował czas by przynajmniej pokazać młodzieńcowi jak poprawnie rzucić zaklęcie. Przy ćwiczeniach pilnowany był przez Viro, albo głównego lokaja. Pierwszego dnia Gabriel był oburzony takim brakiem zaufania, ale rygor ćwiczeń jaki wprowadził Aurelius szybko wybił mu pretensje z głowy. Przez pierwsze trzy dni ledwie dowlekał się do sypialni. Stary mag był demonem, a w ramach przerwy wysyłał nowego ucznia do gildii wojowników, by trochę się poruszał.
Dziś natomiast następował dzień ewaluacji postępów w nauczaniu. W skrócie Aurelius spuszczał uczniowi manto, żeby się młody nie czuł zbyt pewny siebie. Do tej pory sposób ten sprawdzał się na wszystkich jego uczniach. Na Gabrielu nie. On po prostu nie był pewny siebie. Poza tym szanował starszego maga.
Młodzieniec skupił się. Podczas tych treningów nie wolno było mu używać magii wody, bo mijałoby się to z celem. Zaczął walkę spokojnie. Monitorował powietrze wokół siebie w poszukiwaniu ataku jednocześnie zbierając się do uderzenia. Szło mu to opornie, a gdyby nie wcześniejszy trening z magią wody to nie szło by wcale.
Wysłał kila próbnych pocisków w Aureliusa, który po prostu zatrzymał je na tarczy powietrznej.
-Nie wyspałeś się chłopcze- spróbował sprowokować go mistrz- pozwól, że pokaże ci jak powinien wyglądać prawdziwy atak.
Mag machnął niedbale ręką i w stronę młodzieńca pomknęło kilka pocisków. Gabriel rozpaczliwie spróbował ich uniknąć i prawie mu się to udało. Prawie. Jeden trafił w jego tarczę i niemal wywrócił.
-Tak wygląda poprawnie wykonany atak- skwitował sytuacje Aurelius. Chłopak kiwnął tylko głową.
Zebrał się w sobie i poszedł na całość. Uniósł chmurę kurzu by chociaż trochę utrudnić mistrzowi odczytywanie swoich ruchów. Otoczył się tarczą i przeniósł bezpośrednio za starszego maga. Właśnie zbierał się do rzucenia pocisku powietrza gdy Aurelius go ubiegł. Przebił się przez ochronę jak przez kratkę papieru i trafił Gabriela prosto w głowę. Chłopak odleciał bezwładnie jak szmaciana lalka.
-Cholera- sapnął mistrz.-Żyjesz chłopcze?
Już miał biec do niego kiedy młodzieniec usiadł z sapnięciem. Aurelius popatrzył na niego uważnie. Gabriel potrząsnął lekko głową i przekręcił ją w lewo aż chrupnęło.
-Możemy kontynuować?-zapytał mistrz. Chłopak tylko kiwnął głową.
-No to wstawaj i kontynuujmy- powiedział.
Kiedy Gabriel stanął przed nim Aurelius popatrzył w intensywnie niebieskie oczy i poczuł się nieswojo. Nie rozumiejąc skąd wzięło się to przeczucie postanowił je zignorować.
-No zaczynajmy- powiedział- Chyba, że wolisz żebym to ja zaczął.
Chłopak tylko uśmiechnął się na te słowa, ale było w nim coś dziwnego. Gest wyglądał bardziej jak skrzywienie warg.
Nagle Gabriel zniknął. Aurelius westchnął w duchu. Znowu to samo. Pomyślał i już miał się odwrócić, gdy poczuł, że z miejsca w którym przed chwilą stał uczeń nadlatują trzy pociski. Jednym gestem przywołał tarczę. Zanim poczuł uderzenie, wyczuł pojawienie się chłopaka za plecami. Tym razem dwa pociski prawie z przyłożenia. Mistrz musiał uskoczyć w bok jednocześnie ciskając zaklęciem w miejsce gdzie stał chłopak. Ale Gabriela już tam nie było. Kolejne trzy pociski nadleciały znad głowy Aureliusa.
-Co do diaska?- warknął przelatując na drugą stronę niewielkiego pola, które wydzielił uczniowi do ćwiczeń i sparringów.-Gdzie on chował te wszystkie umieję...
Wypowiedz mistrza urwała się gdy tuż przed nim pojawił się Gabriel i z przyłożenia załadował trzy pociski. Starszy mag odleciał pół metra do tyłu. Oczywiście nic mu się nie stało ale sam fakt, że uczeń po zaledwie tygodniu treningu jest w stanie dotknąć mistrza podczas pojedynku był niezwykły. Czy dokładniej mówiąc coś takiego nie miało racji bytu. Niby prawda, że podszedł do pojedynku jak to zabawy z dzieckiem ale i tak nie powinien być zepchnięty do defensywy.
Coś było nie tak. Aurelius popatrzył uważnie w niebieskie oczy Gabriela. Zaraz, zaraz. Niebieskie?
-Ty....- głos mu zadrżał- Ty nie jesteś Gabriel?
-Bingo- powiedziała istota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz