Translate

sobota, 21 kwietnia 2012

Magia Wiatru Cz.3

Obserwowałem trening Gabriela już od tygodnia. Nie poczynił jakiś wielkich postępów, ja natomiast doprowadziłem pokazane przez Aureliusa zaklęcia do perfekcji. Co prawda pokazał tylko trzy, ale za to jakie ciekawe! W końcu można było użyć pocisku z prawdziwego zdarzenia. W przeciwieństwie do podmuchu który zaprezentował Markus to naprawdę miało moc obalającą. Wbrew pozorom kula sprężonego powietrza może spowodować dość znaczne uszkodzenia. Dowiedziałem się też jak tworzyć tarczę z powietrza i w moim mniemaniu była o wiele mniej energożerna niż tarcza z wody, a chroniła tak samo dobrze. Jeśli nie bierze się pod uwagę magii ognia oczywiście.
To co jednak sprawiło mi największą uciechę to zaklęcia pozwalające szybciej się przemieszczać. To dzięki niemu Verse rozsmarował Gabriela podczas testu. Zasadniczo polegało ono na pchnięciu maga wiatrem. Zacząłem się więc zastanawiać. Czy to działa tylko w poziomie? No więc nie, nie tylko. Po kilku poprawkach, które zajęły zaledwie dwa dni zacząłem bawić się w Supermana. Jedynym problemem było łzawienie z oczu, ale tutaj uratowała mnie tarcza.
A teraz bawiłem się w myśliwiec. Przelatywałem z zawrotną prędkością nad ziemią z rękami przytulonymi do klatki piersiowej i wyciągniętymi palcami wskazującymi z których strzelałem pociskami z powietrza. Wiem że głupie i dziecinne, ale szczerze. Gdybyście mogli zrobić to samo to nie spróbowalibyście? No właśnie.
Przerwałem swoje podniebne akrobacje, bo oto Gabriel miał odbyć sparring z Aureliusem. Wątpiłem by moje alter ego zrobiło cokolwiek sędziwemu magowi, ale oglądanie go jak zbiera w dupę też ma swój urok.
Zgodnie z przewidywaniami walka była jednostronna. Co więcej takiej dupy wołowej jak mój gospodarz to ze świecą szukać. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, aż żal mi siebie. Z drugiej strony ma to swoje pozytywne aspekty. Kiedy oberwał od Aureliusa poczułem znajome ssanie i już byłem w świecie realnym.
Usiadłem z sapnięciem i na próbę pokręciłem głową. Chyba nic się trwale nie uszkodziło, tylko lekka sztywność po prawej stronie. Przekrzywiłem głowę dopóki nie usłyszałem satysfakcjonującego chrupnięcia.
-Możesz kontynuować?- usłyszałem.
Kiwnąłem głową. Nie ma się co oddzywać. Lepiej spróbować trochę poćwiczyć i pocieszyć się światem zewnętrznym, bo jak znam życie to niedługo znowu zostanę zaciągnięty do mojego więzienia.
-No to wstawaj i kontynuujmy- powiedział Aurelius
Podniosłem się i popatrzyłem mu w oczy. Swoją drogą zastanawiam się jak dobry jest ten mój cały mistrz. Może by go tak trochę przyprzeć do muru? No albo przynajmniej spróbować.
-No zaczynajmy- powiedział- Chyba, że wolisz żebym to ja zaczął.
Tylko uśmiechnąłem się na tę prowokacje. Ale skoro nauczyciel każe to uczeń musi się dostosować. Utworzyłem trzy znaki z wody w powietrzu przed sobą i śmignąłem za Aureliusa. Kiedy zaczął się obracać (swoją drogą cholernie szybko, nawet nie zdążyłem przebyć połowy dystansu) utworzyłem trzy pociski z powietrza dzięki pozostawionym wcześniej znakom. Mistrz natychmiast utworzył tarczę. Szybciej niż ja, uświadomiłem sobie. Ale już byłem za plecami maga. Samą siłą woli trzepnąłem w niego dwa pociski. Odrazu uskoczył w bok.
Zarejestrowałem tylko kierunek w którym uskoczył i śmignąłem nad punkt w którym się zatrzyma. Złożyłem palcami znak i cisnąłem kolejne trzy pociski w głowę Aureliusa. Znowu transport, teraz prosto na drugą stronę pola treningowego. Mistrz nie miał innego miejsca ucieczki, a przynajmniej ja bym uciekł w to miejsce. Miałem racje. Wylądowałem tuż przed nim. Coś tam sobie mruczał pod nosem, więc bez namysłu wyciągnąłem rękę i z przyłożenia trzasnąłem go trzema pociskami. Mistrz bardziej odskoczył niż został odrzucony. Był dobry. Bardzo dobry. A ja zauważyłem że w normalnym świecie nie potrafię wykrzesać z siebie tyle mocy co zazwyczaj. W porównaniu z tym co mogłem zrobić u siebie tu byłem żałośnie słaby.
-Ty...- usłyszałem drżący głos Aureliusa- Ty nie jesteś Gabriel?
Aaaa i po zabawie. No cóż nie będę biedaka trzymać w niepewności.
-Bingo- powiedziałem.
Mag natychmiast zbladł.
-Co zrobiłeś z moim uczniem demonie?!- warknął.
-Oj zaraz demonie- odpowiedziałem- Poza tym nic mu nie zrobiłem. To ty pozbawiłeś go przytomności.
Aurelius zmieszał się na chwilę. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał? A co może miały mi nagle wyrosnąć rogi?
-Opuść jego ciało poczwaro!- wreszcie przerwał niezręczną cisze.
-A gdzie "proszę"?- zapytałem. Mag cały poczerwieniał. Już nabierał powietrza żeby coś powiedzieć kiedy wtrąciłem- A tak poza tym to ciało jest moje. To ten chłopak przywłaszczył sobie kontrole.
Aurelius wypuścił powietrze z cichym sykiem.
-Nie dam się omamić- powiedział po kolejnej przerwie- Jesteś tylko kłamliwym pomiotem demonów.
-Myślałem że doszliśmy już do ładu z tym demonem. Poza tym grałem według zasad. Tylko magia powietrza podczas treningu.
Mag otwierał i zamykał usta nie wiedząc co powiedzieć.
Poczułem lekkie zawroty głowy. Coś szybko mnie tym razem ściąga spowrotem. Klapnąłem sobie na trawie.
-A teraz demoniczny pomiot wraca do swojej dziury.- powiedziałem złośliwie i odjechałem do swojego własnego świata.


Aurelius stał i patrzył w ciszy na leżącego młodzieńca. Miał mieszane uczucia co do tajemniczej istoty. Widział już kila opętań przez demony i to bynajmniej nie wyglądało jak jedno z nich. Był świadom, że należy skontaktować się z egzorcystą, ale to stworzenie które przejęło kontrole nad ciałem Gabriela nie próbowało wyrządzić nikomu krzywdy. Ba, nawet próbował kontynuować trening tak, żeby on nie zauważył podmiany. Aurelius zdecydował, że poinformuje kapłanów... Po tym jak dowie się czym jest ta istota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz