Markus dalej nie do końca wierzył, że udało się zakończyć trening Gabriela w zaledwie cztery lata. Chociaż początki jak zawsze były trudne, to teraz manipulował wodą z pewną niewymuszoną gracją. Nie było piękniejszego widoku dla starego nauczyciela. Poza tym zżył się z chłopakiem dużo bardziej niż z poprzednimi uczniami. Nie wiedział, czy to z powodu amnezji Gabriela, czy jego osobowości, a może to po prostu jego dwieście lat w końcu daje o sobie znać. W każdym razie patrzył na młodzieńca bardziej jak na syna niż zwykłego ucznia.
Tłukli się najpierw jeden dzień wozem do miasta, a następnie ruszyli powozem do miasta z wieżą portali. Teleporty nie były tanie, ale magowie mieli zniżki. Zwłaszcza jeśli towarzyszyli uczniom na test. Każdy wie jak to jest, solidarność zawodowa.
Markus wysłał wiadomość uprzedzającą Aureliusa o swoim przybyciu z uczniem. Był strasznie ciekaw miny tego starego piernika, kiedy dostał wiadomość. Ale to on dał się naciąć. Jego brwi prawie wybiły sufit, kiedy zobaczył strój Aureliusa. Szata ze sporą ilością zdobień. Włosy siwe, ale równie gęste jak w młodości, do tego zapuścił krótką brodę. Skubany awansował i przewodniczył radzie magów podczas prób. Markus dla porównania nigdy nawet do rady się nie dostał. Chociaż winę za to ponosiły akurat jego grzeszki z młodości.
-Witaj Markusie- powiedział szeroko uśmiechnięty Aurelius. Objął go ciepło.
-Widzę, że dalej dobrze się trzymasz- kontynuował- Niby emerytura, ale nie mogłeś sobie odpuścić, co?
-A to pewnie ten twój "niezwykły" uczeń?- popatrzył na Gabriela- Wilkołak?
-Nie- pokręcił głową Markus- Zdejmij kaptur chłopcze.
Aurelius obejrzał dokładnie chłopaka. Podrapał się w głowę i obejrzał jeszcze raz. Podniósł pytająco brew.
-Nie wiem- odpowiedział na niezadane pytanie Markus- Znalazłem go nieprzytomnego i z amnezją.
-Aha- mruknął Aurelius do siebie- Takie buty.
-Masz już jakiś nocleg?
-Nie- odpowiedział Markus.
-No to zapraszam do siebie. I nie przyjmę "nie" jako odpowiedzi- powiedział widząc, że Markus próbuje protestować.
Wsiedli do powozu. Ozdobionego bogato ale ze smakiem. Najwyraźniej Aurelius nie dał bogactwu zakręcić sobie w głowie. Markusa cieszyło, że niektóre rzeczy nie zmienił się pomimo upływu lat.
Gdy podjechali pod domostwo Aureliusa, brwi Markusa znowu próbowały oderwać się od czaszki. Popatrzył z niedowierzaniem na przyjaciela. Ten uśmiechnął się tylko w odpowiedzi. Dom, czy raczej willa, była ogromna. Żaden mieszczanin nie mógł sobie pozwolić na coś takiego. Ba, większość szlachty też nie. Markus znał tylko jedną odpowiedź na obecną sytuacje. Aurelius był pod bezpośrednimi rozkazami Rady Elfów. W porównaniu z tą rewelacją, przewodnictwem rady można było sobie tyłek podetrzeć.
Gdy wysiadali z powozu, z posiadłości wyszedł mężczyzna w średnim wieku.
-Witaj z powrotem ojcze- powiedział do Aureliusa
-Mistrzu Markusie- ukłonił się lekko z uśmiechem- dobrze znowu cię widzieć.
-Ciebie również chłopcze- powiedział Markus ciepło. Wskazał Gabriela- A to mój uczeń, Gabriel.
-Viro- powiedział Aurelius do syna- pokaż Gabrielowi jego pokój, a ja pogadam sobie z Markusem.
Starsi magowie przenieśli się na taras z pięknym widokiem na ogród. Poczekali, aż służący przyniesie herbatę. Pociągnęli po łyku. Pierwszy cisze przerwał Aurelius.
-Naprawdę, myślałem, że po tym ostatnim skandalu już cię nie zobaczę.
Markus wypił łyk herbaty w ciszy.
-Ale w końcu mogłem się tego po tobie spodziewać- kontynuował Aurelius- Nigdy nie lubiłeś bawić się w konwenanse.
Markus dalej milczał.
-Gdybyś tylko nie był tak cholernie uparty, to teraz ty byłbyś przewodniczącym rady.
-Cztery lata temu bym się z tobą zgodził- odpowiedział w końcu Markus.
-Cztery?- podchwycił Aurelius- Cztery... Taki jest dobry?
-Nawet lepszy- powiedział ze śmiechem Markus- Potrafiłem nauczyć go tylko wody, a on ma do tego predyspozycje do powietrza.
Aurelius zamyślił się. Z dwoma talentami chłopak rzeczywiście kwalifikował się do elit.
-Ile z wody opanował?
-Wszystko co wiem- powiedział Markus- Włączając te kilka taktycznych zaklęć, które uratowały nam tyłek w tej potyczce z orkami.... Pamiętasz?
Aurelius pokiwał głową ze śmiechem. Oczywiście, że pamiętał.
-I mówisz, że ma też talent do powietrza. Chcesz, żebym go pouczył jak już zostanie zakwalifikowany jako mag bojowy?
-Tak. Zwłaszcza, że na ile jestem w stanie stwierdzić, do powietrza ma większy talent niż do wody.
Aurelius popatrzył na przyjaciela z niedowierzaniem.
-Jaja sobie robisz?-zapytał- Zrozumieć wszystkie twoje zaklęcia w zaledwie cztery lata to jakaś k....
Popatrzył uważnie na twarz Markusa. Zauważył na niej uśmieszek samozadowolenia.... Cholernego samozadowolenia.
-Nie robisz- jęknął- Cholera. Przecież on może nawet zostać powołany przed Radę Elfów.
-Przecież się nie zgodzą na pozaświatowca- spoważniał Markus
-Zgodzą, zgodzą. Orki znowu się mobilizują, a poza tym znowu nastąpiła zmiana w sferach.- powiedział Aurelius- Może dlatego go tu rzuciło.
Markus podrapał się po policzku. Człowieka nie ma w obiegu dziesięć lat i od razu takie jaja.
-No nic- powiedział- będziemy się przejmować jak już do tego dojdzie. A teraz zejdźmy na jakieś mniej stresujące tematy. Jak tam twoja wnuczka?
Aurelius chętnie przystał na zmianę tematu. Mieli dziesięć lat do nadrobienia i zajęło im to całą resztę dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz