-Ktoś jest w dobrym nastroju- powiedział Markus na widok Gabriela-Myślałem, że nie będziesz mógł spać ze zdenerwowania.
-Też tak myślałem mistrzu, ale wystarczyło położyć się na łóżku i odpłynąłem.
Markus pokiwał głową. Chłopak pierwszy raz podróżował w ten sposób, kompletna nowość absorbuje i męczy. Uśmiechnął się do ucznia i poklepał go po ramieniu.
-No to chodźmy na śniadanie i zbierajmy się. Dziś przecież twój wielki dzień!
Śniadanie było "kameralne". W wykonaniu Aureliusa oznaczało to stół na dwadzieścia osób i cztery dania.
-Tylko się nie zapychaj chłopcze-napomniał Markus- Niedługo się nabiegasz.
Gabriel pokiwał posłusznie głową i zwolnił tempo jedzenia.
-A jedz- powiedział Aurelius- Pierwszy mecz i tak jak zwykle należy do magów wiatru.
Starsi mężczyźni znowu zaczęli się wykłócać, a Gabriel jadł z uśmiechem na ustach.
Na miejsce testu dostali się powozem Aureliusa. Duża, płaska przestrzeń za miastem, na której ktoś wzniósł trybuny i zebrała się masa ludzi.
-Testy cieszyły się tak wielkim zainteresowaniem- powiedział Aurelius- że postanowiliśmy pobierać opłaty za oglądanie.
-Sprytne- stwierdził Markus- Dużo na tym zarabiacie?
-Widziałeś mój dom.
Brwi Markusa wystrzeliły do góry.
-A co myślałeś, że Elfowie się mną zainteresowali?- zakpił Aurelius- Taką skamieliną jak ja?
Markus pokiwał głową. Rzeczywiście, im niepotrzebni starzy agenci.
Dzięki przybyciu z przewodniczącym łatwo przedostali się do przestrzeni dla uczestników. Wszyscy obecni witali Aureliusa, kilku rozpoznało Markusa i przywitało się z nim. Gabriel dzięki kapturowi został kompletnie pominięty. Prawie. Uważnie przyglądały mu się dwie pary oczu. Jedna złocista, druga szara. Oczy koloru złota były cechą charakterystyczną rasy wampirów. Drugą osobą była bardzo wysoka kobieta z grzywą ognistorudych włosów. Na czubku głowy znajdowała się para wilczych uszu. Również rudych. Gabriel zastanowił się czemu zwracają na niego aż tyle uwagi. W końcu uznał, że zarówno wampir jak i wilkołak wywąchali jego odmienność od wszystkich pozostałych uczniów.
Ponieważ nic nie mógł na to poradzić, Gabriel po prostu zostawił problem samemu sobie. Może to nawet lepiej. Nic tak nie wytrąca z równowagi jak niewiedza.
-Zostań tutaj z innymi uczniami- powiedział Markus- Gdy nadejdzie twoja kolej, to cię wywołają.
-Tak, mistrzu.
-I zachowuj się.
-Oczywiście.
Markus poklepał jeszcze ucznia po ramieniu i odszedł za innymi mistrzami.
-Udało ci się coś w końcu zrobić?- zapytał Grześ.
-Jeszcze nie- odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Próbowałem znaleźć miejsce w którym popełniłem błąd, ale jakoś mi to nie wychodziło. Teraz rozumiem, czemu magistrowie magii patrzą na magów bojowych z góry. Magia wyższa była cholernie skomplikowana. Złożenie Grzesia może potrwać dość długo. Według moich szacunków jeszcze przez co najmniej miesiąc będzie miał dość chujowy pogląd na rzeczywistość. Nie przyjął najlepiej tych wieści.
-Grzesiu- spróbowałem ponownie do niego zagadać
-Spierdalaj- odpowiedział mi krótko.
-No ale Grzesiu...
-Odpierdol się sadysto- zawył- Wiesz jakie to uczucie szorować czołem po ziemi?!
-No nie, ale...
-To kurwa zamknij ryj i wypierdalaj!!
Podrapałem się w głowę. Na razie nie dało się nic z tym zrobić. Sprawdziłem co tam dzieje się z Gabrielem. Na razie siedział w poczekalni. Na czas testu będę musiał zawiesić badania, ale miałem jeszcze chwile. Może złapie mnie iskra geniuszu, bo jak nie, to obawiam się, że Grześ zaniesie mnie na butach do nieba bram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz