Translate

wtorek, 14 sierpnia 2012

Niepokoje Cz.11

Gabriel wypadł na dziedziniec kompletnie ubrany, za co odpowiadał Eryk, który stracił poczucie czasu i nie zdążył się rozebrać przed utratą kontroli nad ciałem. Mag rozejrzał się po chaosie panującym w twierdzy nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
-Najemnicy!- usłyszał ryk dochodzący z okolic murów.- Na mury odpierać wroga!
Gabriel bez dalszego namysłu rzucił się w stronę walczących. Pomagając sobie magią wskoczył na mur i tym samym ruchem którym wyciągnął miecz z pochwy zabił pierwszego przeciwnika. Poświęcił chwilę na zlokalizowanie najbliższej drabiny i ruszył w jej kierunku.
Na drodze stanął mu trzech żołnierzy, nie miałby problemu z pokonaniem ich, ale brakowało mu na to czasu. Dlatego wymamrotał szybko kilka słów i zepchnął ich z murów pchnięciem wiatru. Nie zwracając uwagi na przerażone okrzyki spadających ruszył biegiem w dalszą drogę.
Dobiegł do drabiny i zobaczył głowę i ramiona wrogiego żołnierza wystające zza krawędzi muru. Nie myśląc wiele ciał na odlew oddzielając głowę od korpusu, następnie złapał drabinę i mocno ją odepchnął. Cisnął kilka lodowych pocisków w ludzi zebranych poniżej, ale tylko jeden dotarł do celu. Tam magia ochronna już działała.
Popatrzył na sytuacje na lewo od siebie, ale tam znajdowała się już Firemane. Para zwęglonych zwłok oraz płonąca drabina jasno dawały do zrozumienia, że tam pomoc jest niepotrzebna dlatego ruszył spowrotem w prawo.  Już miał zamiar pobiec na pomoc walczącym żołnierzom, gdy pocisk z katapulty zmiótł wilkołaka stojącego tuż przed nim. Gabriel przełknął trwożliwie ślinę i spojrzał w kierunku obozu wroga. Rzucił się szczupakiem do przodu o włos unikając kolejnego głazu, ale i tak obsypały go drobne odłamki. Ten pocisk był celniejszy i ukruszył szczyt murów, potem Pietia będzie miał trochę roboty.
Pomijając dalsze rozważania Gabriel ruszył na pomoc obrońcom. Pierwszy przeciwnik stał do niego plecami, więc po prostu ciął go w kark i odepchnął na bok.
-W dół!- ryknął nagle Eryk.
Gabriel odruchowo skulił się i usłyszał klingę przecinającą powietrze nad jego głową. Obracając się, odruchowo pchnął tam gdzie spodziewał się wroga. Ten był już lepiej opancerzony niż pierwsza fala i cios ześlizgnął się nie czyniąc wielkiej szkody. Gabriel nie potrafił tylko zrozumieć jak żołnierz znalazł się za jego plecami, po chwili zobaczył jednak, że przystawiane są kolejne drabiny. Przeklął swoją głupotę. Przecież to że będą przystawiać kolejne drabiny było takie oczywiste! Musiał jednak zarzucić te rozmyślania ponieważ przeciwnik nie czekał.
-Jest chroniony od magii.-wtrącił Eryk zanim Gabriel zdążył użyć lodowego pocisku. Pozostało mu tylko zacisnąć zęby i zabić przeciwnika konwencjonalnie. Uderzył mocno w jego miecz, wytrącając go z równowagi i pchnął w gardło. Żołnierz zacharczał i opadł na kolana starając się zatamować krwawienie, po chwili uświadomił sobie próżność tego działania i spojrzał z niemą prośbą w oczach. Gabriel zacisnął mocniej zęby i zakończył jego cierpienia.
Ponownie sprawdził otoczenie,za jego plecami otoczona płomieniami walczyła Firemane i żołnierze królewscy, przed nim najemnicy. Postanowił przyłączyć się do swojego oddziału zabijając po drodze każdego wroga jaki się napatoczył i odpychając tyle drabin ile tylko mógł.
-Zapowiada się długi dzień.- powiedział Eryk ponuro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz