Translate

sobota, 13 października 2012

Niepokoje Cz.16

Pojawiłem się nie dokładnie tam gdzie chciałem, czyli półtora metra nad szczytem muru, ale z dwojga złego wolałem już pomyłkę w górę niż w dół. Kolejną rzeczą której nie przewidziałem był prawie natychmiastowy atak ze strony magów na miejscu. Dobrze, że było ich dwóch i w pośpiechu nie użyli niczego mocnego.
-Hola panowie- krzyknąłem- Ładnie to tak sojusznika atakować.
Obrońcy popatrzyli na mnie nieufnie ale zaraz rozpoznali i na twarzach zakwitł im wyraz niedowierzania.
-Ale jak?- zapytał bliższy.
-Szybki teleport w jedną stronę- powiedziałem z uśmiechem- A tak swoją drogą jest może Pietia albo któryś z kapitanów?
-Już skoczę zawołać.- powiedział drugi i pognał do zejścia.
-Tylko się nie zabij- zawołałem za nim.
Uświadomiłem sobie, że moi dwaj towarzysze dalej ściskają mnie za przedramiona.
-Chłopaki- powiedziałem łagodnie- teraz to już mnie możecie puścić.
Puścili mnie z zakłopotanym wyrazem twarzy i zaczęli dokładnie przyglądać się swoim butom i podłodze. Zostawiłem ich tak i podszedłem do krawędzi zobaczyć zewnętrzny dziedziniec. Był prawie pusty z wyjątkiem bramy, która napastnicy pośpiesznie otwierali by wpuścić taran do środka. Nie szło im to zbyt dobrze, gdyż urządzenia do podnoszenia kraty były uszkodzone.
Po chwili oglądania ich wysiłków moją uwagę przykuły okrzyki dochodzące zza moich pleców. Odwróciłem się akurat na czas żeby zobaczyć głowę Pietii wyłaniającej się z otworu w podłodze, zaraz za nim pojawili się też wszyscy kapitanowie sił zbrojnych na zamku i wszyscy magowie.
-Czołem, tęskniliście?- powiedziałem z uśmiechem.
-Nie wiem jak udało ci się tu dostać ale...- zaczął wampir, ale przerwał wpół zdania i przyjrzał mi się uważniej- Wyglądasz trochę... inaczej.-powiedział podejrzliwie
-Nie ma powodu do ostrożności to nasz człowiek- powiedział spokojnie August- Widzę, że sytuacja zmusiła cię do bezpośredniego działania Eryku.
-W końcu tak.
-Eryku?- zapytał Pietia.
Dowódca najemników skrzywił się wściekły na własną nieuwagę. Na moje usta wypłynął złośliwy uśmieszek.
-Wpadłeś szefie to teraz się tłumacz.
-No dobrze- powiedział August niechętnie- Nasz przyjaciel Gabriel ma dwie odrębne osobowości. Eryk którego tu widzicie jest osobowością wewnętrzną.
-Nie martwcie się nie gryzę- odpowiedziałem na ich pytające spojrzenia-I nie jestem jakąś tam prostą osobowością. Jestem niezależną osobą, która działa w tym świecie poprzez ciało Gabriela.
To oświadczenie wywołało chwilę ciszy, ale najbardziej chyba wpłynęło to na Pietie i Firemane, którzy patrzyli na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Slywia przyjęła to chyba nawet gorzej bo tylko wodziła pytającym wzrokiem ode mnie do Augusta.
-No świetnie- powiedział w końcu kapitan garnizonu- ale co nam daje jeden mag? Nic! Uważam, że jest niebezpieczny. I jak on się tu dostał?
-Och, stworzyłem portal w jedną stronę.
-Portal?- powtórzył zaskoczony Pietia.-A zniszczyłeś go po przejściu?
-Nie.
-A nie przyszło ci na myśl, że będą mogli go użyć i przyjść tu za tobą?- spytał pobladły Veratia
-Przyszło- powiedziałem spokojnie.
Magowie patrzyli na mnie jak na wariata, zwłaszcza Veratia, ale moje lakoniczne odpowiedzi pozostawiały ich zagubionych. Osobiście wolałbym, żeby dali spokój z pytaniami, ale moje życzenia rzadko się spełniają.
-No i?- zapytał po chwili napiętej ciszy Pietia
-Przestawiłem wylot portalu- powiedziałem z perfidnym uśmieszkiem- o jakieś trzy tysiące metrów w górę.
W nastałą ciszę przerywał tylko cichy wietrzyk, a po chwili również narastający z każdą chwilą przeraźliwy krzyk i odgłos ciał uderzających o ziemie. Odwróciłem się plecami do obecnych i patrzyłem na pojawiające się na dziedzińcu plamy.
-I'm standing in the rain...- zanuciłem cicho pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz