Gabriel ostatni raz poprawił juki przytroczone do siodła pantery bojowej, którą otrzymał wraz z promocją do stopnia kapitana. Zwierze była naprawdę piękne, o szlachetnych kształtach i lśniącej czarnej sierści. Do tego wierzchowiec chyba go lubił, a przynajmniej Gabriel miał taką nadzieję. Podrapał panterę delikatnie za uchem i wskoczył na siodło. Trochę na lewo i przed nim generał Atania wydawał spokojnym głosem rozkazy i organizował armię do wymarszu. Dalej z przodu w straży przedniej znajdowała się jego macierzysty oddział, osobiście wolałby podróżować z nimi, ale generał kategorycznie zakazał oddalać mu się od sztabu. Obrócił się w siodle i popatrzył na swoje dwa nowe cienie, Hektora i Wiktora, którzy mieli strzec jego bezpieczeństwa. Chociaż tak właściwie trudno był stwierdzić czy to oni strzegli jego przed strachem szarych żołnierzy, czy też bronili armii przed Erykiem. Prawdopodobnie mieli rozkazy dotyczące obu tych ewentualności.
Gabriel westchnął w duchu i zwrócił spojrzenie w kierunku oddziałów wyłaniających się powoli z zamkowych bram. Gdzieś tam w straży tylnej znajdowali się Pietia i Slywia wraz ze swoim oddziałem. Chciałby z nimi porozmawiać, ale odkąd dowiedzieli się prawdy o Eryku i zobaczyli co potrafi zrobić utrzymywali do niego dystans.
Gabriel poczuł się naglę bardzo zmęczony i zniechęcony, a gdy rozbrzmiał sygnał do wymarszu powitał go z ulgą.
Siedziałem na ławce z nogą zarzuconą na nogę i patrzyłem na mobilizacje armii generała Atanii. Muszę przyznać, że wyrobił się w rekordowym czasie. Najwyraźniej miał talent do logistyki, a patrząc na formacje marszową zakładałem, że rozciąga się on także na strategię i taktykę. Miałem cichą nadzieję, że z tak zdolnym dowódcą uda się przetrwać tą kampanię bez nadmiernego nadwyrężania ciała Gabriela. Z drugiej jednak strony Atania mógł planować zrobienie pokazówki, coś jak atomówka spuszczona na Hiroshimę. Ta opcja podobała mi się dużo mniej, bo kto przy zdrowych zmysłach chciałby być porównywany do bomby atomowej? Istniało jeszcze kilka innych opcji i żadna nie przypadała mi do gustu, dlatego postanowiłem odpuścić sobie gdybanie. Jedyne co mogłem osiągnąć takimi rozważaniami to wczesna siwizna i łysina, więc zająłem się czymś kreatywnym. Zacząłem formować chmury w śmieszne kształty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz