Translate

niedziela, 18 listopada 2012

Idź i... Cz.3

Gabriel powoli zmierzał w kierunku namiotu generała Atanii. Jego opieszałość nie wynikała z powodu wezwania przez dowódcę, zwłaszcza, że rozmowy z nim były niejako codzienną tradycją. Gabriel bardziej obawiał się rozkazów, które mogą zostać wydane, a które najprawdopodobniej będą dotyczyły niewielkiego warownego miasta roztaczającego się przed nimi. "Właściwie wygląda bardziej jak miasteczko"- poprawił się w myślach. Jednak generał nie pozwalał mu zapomnieć, że to tylko pozory i miasto jest najważniejszym ośrodkiem militarno-ekonomicznym w promieniu pięćdziesięciu kilometrów.
Gabriel stanął przed strażnikami, którzy zapowiedzieli jego przybycie dowódcy. Ruszył z miejsca po usłyszeniu cichej komendy "Wejść.". Zgodnie z przewidywaniami w namiocie przebywał tylko on i Atania, który popijał właśnie z kielicha, uważnie studiując mapę.
-Usiądź.- powiedział nie patrząc nawet na przybyłego. Gabriel przyzwyczajony do takiego traktowania posłusznie usiadł i czekał, aż generał się odezwie.
-Doszliśmy właśnie do pierwszego ważnego punktu kampanii.- powiedział gdy w końcu podniósł wzrok znad mapy i skierował go na Gabriela.- Pierwsze miasto z którego zrobimy przykład i przestrogę.
-Przykład?- zapytał słabo mag
-Zaiste. I to taki o którym szybko nie zapomną.- generał przerwał na chwilę- Czy Eryk rozumie co chcę przez to przekazać?
-Tak.- odpowiedział Gabriel po chwili skupionego milczenia.- Ma być widowiskowo.
-Doskonale.- przez twarz Atanii przebiegł pozbawiony radości uśmiech- Lubię pojętnych podwładnych, tacy mają tendencje żyć dłużej. Czy Eryk est w stanie dostać się samotnie w obręb murów miasta?
-Tak- odpowiedział natychmiast- Jeśli miałby się dostać do miasta samotnie i potem otworzyć bramę dla naszych oddziałów to nie powinno nastręczyć mu to żadnych problemów.
-A gdyby rozkazano mu nie tylko dostać się do miasta samotnie, ale także zniszczyć je bez udziału nikogo innego w armii?
-To chyba...- zaczął Gabriel, ale urwał w pół słowa.- Mówi że jest taka możliwość.- powiedział pobladłymi wargami.- Ale będzie wymagał opieki kapłańskiej.
Atania zamknął oczy i wolno wypuścił powietrze nosem- Gabrielu, Eryku.- zaczął- Macie zająć miasto w pojedynkę.
Gabriel stał przez chwilę patrząc z niedowierzaniem na generała, ale w końcu odwrócił się bez słowa i ruszył do wyjścia.
-Wróćcie żywi- powiedział cicho generał w pustce namiotu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz