Niedługo później dotarła wiadomość od Eryka, który teleportował Gabriela do twierdzy, by uprzedził garnizon o powrocie oddziałów. Starał się także wytłumaczyć magom jak ma zamiar przetransportować armię, ale teoria okazała się zbyt zawikłana i ostatecznie wszystkim zajął się sam. Zaczął od tworzenia portalu wielkości bramy miasta. Na początku wyglądał dość topornie, nijak nie przypominając kunsztownych przejść, którymi chlubili się magowie. Kiedy jednak zaczął nanosić na nie runy wszyscy wyczuleni na magię mogli poczuć drzemiącą w nich moc, zainteresowanie przejawiali zwłaszcza magistrowie magii, ale nawet oni rozumieli tylko kawałki inskrypcji, wzór portalu jako całości pozostał zagadką.
W końcu Eryk oznajmił, że oba końce przejścia zostały ukończone. Wszyscy obecni poczuli kiedy rozpoczął czarować, gdyż mana zaczęła rozchodzić się od portalu niczym mgła. Pietia zaś uświadomił sobie, że nie docenił mocy Eryka. Nagle przypomniał sobie stare legendy o potężnych bohaterach, które tak kochał jako dziecko, a potem, wraz z wiekiem, odłożył między bajki i po raz pierwszy od lat znowu zaczął w nie wierzyć.
W końcu ostatni żołnierz przeszedł na drugą stronę i mogłem zamknąć portal. Usiadłem ciężko na swoim krześle i z westchnieniem ulgi przestałem dusić w sobie manę, która rozlała się po okolicy niczym fala przypływu.
-Dobra robota- powiedział Grześ.
-Dzięki, ale wszystko poszło dobrze tylko dlatego, że nikt nie chciał się do mnie nawet zbliżyć. Gdyby któreś z nich mnie dotknęło...
-To by zginęli- skwitował Grześ- Szczęśliwie wygląda na to, że ta szczątkowa aura której nie udało ci się schować wystarczyła żeby ich odstraszyć.
-Jak myślisz, będziemy mieć teraz chwilę spokoju?
-Chciałbym Grzesiu, naprawdę. Obawiam się jednak, że te moje dzisiejsze wybryki przyciągną dużo uwagi. I pomyśleć, że kiedyś narzekałem na nudę.